sobota, 29 grudnia 2012

:D

Ostatnia notka 15 grudnia. Dziś 29. What? Dwa tygodnie temu? :O U mnie tyle się działo, że no nie czułem jak leciały dni. Święta. Jak ja je kocham ;D Święta w Zakopanym. Kocham podwójnie ;D. Prezenty. Co dostałem? Oto lista:
- Serię książek o Harrym Potterze od cioci, wujka, Malutkiej i Malutkiego ;D
- Wszystkie płyty (dwie) Mroza od taty i powiedział, że jak wyjdzie teraz trzecie wyśle mi ją :D
- "Hrabia Monte Christo" (trzy części) od mamy i jej narzeczonego oraz informację, że jest w drugim miesiącu ciąży, (akurat wtedy kiedy wyjechałem do Anglii) więc będę miał braciszka lub siostrzyczkę.
- od siostry ciotecznej dostałem jeszcze taką zarąbistą full cap z moim imieniem Paul :D
Dopiero za tydzień wracam do domu do Anglii. Dziś właśnie wróciłem do Warszawy. Łoj ballada w Zakopanym się skończyła ;D. Jutro wybieram się z moją paczką do kina. Na "Hobbita". Jest nas około 50 osób (cała paczka z parku ;D), więc po znajomości załatwili salę tylko dla nas ;D. Ja już kończę tą notkę. Jestem tak wykończony podróżą, że padam ;D Łapcie jeszcze ode mnie małą nutkę:

sobota, 15 grudnia 2012

:D

Ale się wyspałem!. Dopiero wstałem uwierzycie? Po prostu jak padłem na łóżko, za którym tak tęskniłem to tylko raz wstałem do łazienki. A teraz sobie siedzę wyspany przed lapkiem mamy. (tablet mi padł i się ładuje). I tak się zastanawiam co jutro będę robił. Dopiero w poniedziałek jadę do Zakopanego. Jutro pewnie wyjdę na miasto, poodwiedzam znajomych. Wszyscy już wiedzą, że jestem w Polsce i musiałem wyłączyć telefon, żeby się wyspać.
Wpatruję się tak w obrazek z tej piosenki i stwierdzam, że zjadłbym jabłuszko. Oczywiście u mamy pusto na półce, bo zapomniała, że ja lubię jeść owoce.
Muszę kupić jakiś prezent Malutkiej i jej bratu, bo z Londynu nic nie przywiozłem.
Wiecie co? Idę jeszcze spać. Tak wiem, jestem wielkim śpiochem. W Londynie miałem taką przygodę, że poszedłem spać o 23 a rano o 11, miałem mieć próbę z ekipą. I uwierzycie, że zaspałem? Przyszli całą ekipą do domu brata (w którym mieszkam), żeby mnie obudzić. Ich budzenie mnie polegało na tym, że wylali na mnie około trzech litrów wody. I nie było sensu jechać na (prawie) drugi koniec miasta do szkoły tańca (w której mamy próby). I próba była w ogródku. Trawa później była tak wydeptana, że wujcio trochę później marudził, ale chłopaki go przekupili wejściówkami na jakiś tam mecz. Więc teraz wiecie o mnie też, że jestem strasznym śpiochem.
Do następnej. :D

piątek, 14 grudnia 2012

:D

Dobra szybka akcja!. Ogarniamy siebie i bloga! O 18:00 mam ostatnią próbę w tym roku a o 22:00 samolot do domu!. Jak na razie wracam do Warszawy.
Dobra mam mniej więcej dwie godziny do próby. Walizka leży gotowa, obok mnie. Wszystko już gotowe.
Jest godzina 16:23 a ja nie mam co robić!. Miałem zamiar napisać jakąś fajną, zarąbistą notkę, ale nie wiem o czym. Może wspomnę o tym, że rozwaliłem bratu lapka. Wyszedł do łazienki a ja nie wiedziałem, że rozmawia z dziewczyną (laptop leżał pod kołdrą). Rzuciłem mu się na łóżko (jak to zawsze robię) i ekran urwał się od klawiatury. Oczywiście zaraz zadzwoniłem do jego dziewczyny i wytłumaczyłem dlaczego nagle przerwało im rozmowę. (Rozmawiali przez skype, co robią codziennie, każdego wieczoru). Następnego dnia udałem się do naprawy, ale nie dało się z nim nic zrobić i pożyczyłem mu swojego (przecież ja mam jeszcze tableta). W Polsce powiem tacie jaka była sytuacja i pojedziemy do sklepu i kupimy mu nowego. Znów ciężko mi będzie się przyzwyczaić, że w Polsce jest o godzinę później niż w Londynie.
Och no i koniec nudzenia się. Brat wrócił z dziewczyną. Do usłyszenia już w Polsce!.

czwartek, 13 grudnia 2012

:D

Nie mogę się doczekać powrotu do domu! Wracam już w piątek!. Po co tak wcześnie wracam? Muszę jechać na trochę do Zakopanego. Takie tam sprawy rodzinne. A co tam przyznam was się. Pamiętacie może z moich poprzednich postów Malutką? Otóż nie dawno na świat przyszedł jej brat. I zostanę chrzestnym. Mam jechać do Zakopanego na jakieś tam nauki, czy coś tam. Ogólnie to już się stresuję tą ważną rolą, którą mam spełnić w życiu Małego.
A teraz może opowiem wam o moim życiu w Anglii. Otóż dołączyłem do pewnej grupy tanecznej. Co nie za bardzo podoba się mojemu "bratu". Iż spędzam z nimi bardzo dużo czasu, a nie poświęcam go jemu. Jesteśmy też często zapraszani na imprezy do moich kumpli z racji tego on nie chce chodzić. Aktualnie mu to przechodzi bo znalazł sobie dziewczynę, która tańczy w mojej grupie i coraz częściej przychodzi ze mną na próby, żeby ją obserwować. W szkole idzie mi dobrze. Nie mogę narzekać.
Otóż nie mówiłem, wam jaka mnie przygoda spotkała. Będąc już w Londynie po rozpakowaniu się i po tygodniu tam zorientowałem się, że moją największą miłość w domu zostawiłem. Od razu telefon do taty. Tata mówi, że za tydzień ma mieć spotkanie we Francji to wyleci dwa dni wcześniej i najpierw do Londynu przyleci a później do Francji. I otóż dzięki mojemu tacie moja gitara znalazła się tutaj ze mną. Nie rozumiem jak mogłem zostawić ją w Polsce. Jeszcze z bratem byliśmy na lotnisku czy aby jej nie zgubiłem.
Muszę już iść. Kolejna notka, nie wiem. Może jutro? :D Do usłyszenia.

niedziela, 9 grudnia 2012

;D

Powracam!. Jutro zaczynam regularne pisanie!. Uporałem się już w Anglii. Jestem ogarnięty, więc powracam do was!. Pozdrawiam wszystkich tych, którzy nadal wchodzą tutaj i czekają na notkę. I zachęcam do pisania do mnie.
GG:42605092
oraz: paul7@opoczta.pl